Podziel się wrażeniami!
Zajrzałem kilka dni temu do Ogrodu Botanicznego w Powsinie. Byłem ciekaw, czy ujrzę tam jeszcze jakieś kolorowe ślady jesieni warte utrwalenia. Nie znalazłem ich wiele, ale jednak blisko setka zdjęć wpadła do karty pamięci.
Pogoda ostatnio nas nie rozpieszczała, więc zarówno tamten dzień, gdy wpadłem niedawno do Rogowa, jak i ten obecny, gdy zajrzałem do Powsina, mogłem uznać za pogodowo optymalne. Październikowe deszcze fotografom jesiennym nie pozostawiły wiele luzu. Te dwa okienka pogodowe, na które trafiłem, musiałem wtedy koniecznie wykorzystać na tyle, na ile to było możliwe.
[Perukowiec – Powsin, 26 października 2017]
I o ile w Rogowie, przez blisko pięć godzin penetrowania lasu moim obiektywem, spotkałem tylko jedną osobę z aparatem znamionującym fotograficzną pasję, to w Powsinie nie dostrzegłem nikogo takiego.
Pomyślałem sobie: gdzie są te tysiące wspaniałych aparatów, będących w prywatnym użytkowaniu? Czy są używane tylko od święta? Trudno uznać, że trzymając aparat na co dzień w szafie, można nauczyć się tej sztuki podczas niedzielnych wizyt u cioci. Z fotografowaniem jest jak z grą na instrumencie, trzeba ćwiczyć często i regularnie. Ja fotografuję już ponad pięćdziesiąt lat i uważam, że wciąż jestem w drodze, a każda lekcja wzmaga tylko mój apetyt na pokonanie kolejnego szczebla w drabinie umiejętności.
[Miskant chiński – Powsin, 26 października 2017]
Nie ma to jednak, jak być wezwanym do tablicy. Znałem to jeszcze ze szkoły i pamiętam, że było wtedy czynnikiem mocno mobilizującym mnie do nauki, skutkiem czego nie musiałem już potem kryć się przed nauczycielami za plecami kolegów. W wojsku na komendę „Ochotnicy wystąp!”, wystąpiłem, jako pierwszy (i jedyny), nie wiedząc w ogóle, co mnie czeka. A spotkało mnie uznanie ze strony dowódcy i nagroda za odwagę.
Pomyślałem sobie jednak, że na tutejszym Forum odnajduję ślady chyba zachowań przeciwnych. Licznik odsłon, wprawdzie stale wykazuje nowych odwiedzających moje wpisy, ale goście ci, najczęściej jednak kryją się bezimiennie za plecami liczb. Nie mają odwagi?
A może wezwać ich do tablicy? Byłoby dobrze, ale pomyślałem sobie, że pomysł jest obarczony poważną wadą, bo w sumie nie wiedziałbym, kogo wezwać.
No, to Ochotnicy wystąp!
[Długosz Królewski – Powsin, 26 października 2017]
Więc jeśli ktoś się odważy i coś dopisze do niniejszego postu, to trafi na mój Hall of Fame (a inni nie) i tytułem nagrody dla niego ukaże się kolejny odcinek moich foto-wspomnień. A mam w zasobach wiele zdjęć z wyprawy do Egiptu (oprócz tych, które się już ukazały), a także do Jordanii, Syrii, Turcji, czy Grecji, a i z innych, bliższych lokalizacji też. I jak ktoś dopisze się z komentarzem do mojego opowiadania, opublikuję następne, a Hall of Fame powiększy się o kolejną osobę.
I jeżeli ktoś zapyta, co sprawia, że wprowadzam tę zabawę z wywoływaniem Ochotników - bo przecież dotychczas publikowałem na Forum swoje wspomnienia, ot tak, sam z siebie, bez proszenia - to odpowiem w kilku słowach: Cisza na Forum, przeraźliwa, kłująca w uszy cisza! I choć czuję, że nie zareagują na to zaproszenie tłumy, to liczę, choć na Jeden Nowy Głos w dyskusji.
No i dopóki w ogóle nie wpłynie żaden głos, dopóty żadne moje nowe foto-wspomnienie na Forum nie pojawi się. Trudno. Albo Forum Społeczności wspólnie uczynimy Klubem Dobrych Znajomych i ja się w nim będę dobrze czuł, albo będę miał więcej wolnego czasu, bo nie widzę sensu w dalszym wysyłaniu moich wspomnień w Kosmos.
Gdyby w biblijnej ***** było, choć dziesięciu sprawiedliwych, miasto ocalałoby, ale i tylu się nie znalazło. Tu wystarczy tylko jeden głos odwagi. Tylko jeden! Stanowczo więc wolę jeden Głos Odwagi, niż tysiąc Milczących Cieni.
[Oczar – Powsin, 26 października 2017]
I jeszcze jedna uwaga! Mile witam zawsze moich Przyjaciół, którzy podpisują się pod moimi postami tak trochę bezimiennie, jako: Zespół Sony, względnie Community Team, ale to nie oni są celem moich zachęt i ich wejścia traktuję, jako „służbowe”. A zatem to, o co postuluję w zabawie, powinno pochodzić tylko od osób podpisujących się „nie służbowo”.
Zapraszam do zabawy!
My również zachęcamy do komentowania! Przepiękne zdjęcia, aż chce się urwać z pracy i pójść pospacerować.
Pozdrawiamy,
Zespół Sony
Witaj.
No cóż, wszystko się zmienia w czasie (jak zauważyłeś przy okazji prezentacji i opisów swoich wypraw do lasu, parku czy ogrodu). I tu (w sensie for fotograficznych) również się zmienia. Kiedyś było tu dużo ludzi zaangażowanych, obecnie rozkwit przeżywają social media (portale społecznościowe) i tam koncentruje się życie "komputerowo - towarzyskie". Forum zostało obecnie sprowadzone głównie do roli pytań / porad i narzekań na sprzęt. Nie wiem, czy to co próbujesz zrobić nie jest zawracaniem kijem Wisły (i nie odbierz tego jako moje negatywną opinię o tym o co apelujesz - bo jest to dobry, przynajmniej dla mnie, kierunek).
Ale to zasługa Przyrody, a ja tylko przypadkiem znalazłem się we właściwym miejscu i we właściwym czasie.
Witaj Piotruso!
Nie znam historii tutejszego Forum, bo stałem się jego częścią dopiero pół roku temu. Ja z „social mediów” nie korzystam, ale mam znajomych tam tkwiących po uszy. I jakoś widzi mi się, że w opisie zjawiska dałoby się chyba zastosować prawo Kopernika-Greshama. Formuła Forum oparta na fotografii zaangażowanej jest zdaje się znacznie trudniejsza niż popularne gadulstwo, gdy „wszyscy znają się na wszystkim”. I może to dobre dla Forum, że tak się stało, bo byłaby okazja do odbudowania ruchu zaangażowanej fotografii amatorskiej, może w węższym gronie, ale wiernym swojej filozofii, opartej na „radości tworzenia”. Zauważ, że moje -„jeden Głos Odwagi vs. tysiąc Milczących Cieni” - idzie w tym kierunku.
Symbolika „zawracania kijem Wisły” nie paraliżuje mnie, bo nie mam natury Don Kichote’a. Z tym, że z uwagi na mnie zdecydowanie zmieniłbym słowo „zawracanie” na „melioracje”, jeśli trzymać się konwencji wodnej. I zostawmy Wisłę, niech płynie. Przynajmniej w naszym strumyku będzie czysta woda. Odezwałeś się, więc rozumiesz temat.
Natomiast panel serwisowy jest jednym z głównych elementów każdego forum technicznego, ale gdy na forum nic więcej nie ma, to faktycznie staje się ono nudne i pustoszeje. Analogicznie Forum Sony, oprócz panelu serwisowego, powinno posiadać coś w rodzaju Klubu Fotografii Zaangażowanej. Forum bez takiego „przyfabrycznego” klubu jest wg mnie kalekie. Dlatego przyszło mi do głowy, że coś powinno się z tym zrobić.
Ja Ci kibicuję ponieważ lubię zdjęcia oglądać a też nie korzystam ze społecznościowych portali (jak to mówią nie istnieję bo ten kto nie ma konta na facebooku to nie istnieje 🙂 ).
Mam wielu znajomych, którzy od początku, nawet wcześniej niż ja, byli na forum Sony (to jest drugie forum Sony ale pierwsze pod własnością Sony). A poznaliśmy się jeszcze wcześniej, zaczynaliśmy od przodka Sonego - od Minolty i na forum Minolty się poznawaliśmy a potem było dołączenie do społeczności Sony. Różnie potoczyły się losy forumowe koleżanek i kolegów ale wiem, że się organizują, spotykają, dyskutują korzystając z twarzoksiążki.
Ale na zdjęciach się nie znam, ja jestem zwierzę techniczne. Bardzo lubię oglądać zdjęcia (a i opowieści dołączone do nich też bardzo fajnie się czyta) ale komentować ... to trzeba umieć. Ale jestem jak najbardziej za, za tym aby było ożywienie w zdjęciach, więcej dyskusji, więcej opowieści. Ja ze swojej strony mogę podpowiadać od strony technicznej i sprzętowej (choć ostatnio troszkę z rynku wypadłem przez bezlusterkowce).
Dziękuję za kibicowanie! A skoro „nie istniejesz”, to witaj w klubie.
Miło słyszeć, że Minolta była kiedyś częścią Twojego świata fotografii. Mojego też (i404).
I jesteś zbyt skromny, pisząc, że nie znasz się na zdjęciach, skoro fotografujesz od lat i lubisz oglądać je u kogoś. Komentować trzeba umieć? No, przecież właśnie je skomentowałeś jednym wspaniałym słowem: „lubię”. Fotografie mierzy się duchem, a nie suwmiarką. Czyż trzeba kończyć fakultety, aby coś o nich powiedzieć? Moim „guru” w pewnym momencie mojej historii z aparatem stał się Jan Bułhak (i jest do dziś). Słynna postać w polskiej fotografii dokumentalistycznej dwudziestolecia międzywojennego i kilku lat powojennych. Jeśli nie znasz jego dorobku, to spróbuj gdzieś dotrzeć do jego fotografii, może w Internecie, a przekonasz się, że jego zdjęć nie można komentować słowami. Ich piękno to przede wszystkim przeżycie duchowe. Mają swój niepowtarzalny nastrój, wyłania się z nich zaduma nad misterium przemijania. Czy wyobrażasz sobie dyskusję merytoryczną odbiorców malarstwa Matejki, Kossaka, czy Chełmońskiego? Jak o tym dyskutować? Chyba tylko nad techniką mieszania farb i użycia pędzla. Do muzeum nie chodzi się przecież z densytometrem. Tak samo z fotografią. Na forum jest moim zdanie możliwa dyskusja nad aspektem około zdjęciowym, czyli o okolicznościach i aspektach technicznych ich wykonywania i do tego chciałbym skłonić forumowiczów. W swojej pracy wychodzę z założenia, że ważny jest cel, czyli obraz, jego wizja, kompozycja, światło, układ kolorystyczny, no, a dopiero w drugiej kolejności aspekt narzędzia pracy i obróbki. Ale wszystkie te elementy są jak ogniwa jednego łańcucha. Muszą być jednakowo mocne i żadne nie jest ważniejsze. Pisząc to w tej chwili chcę dać sygnał potencjalnemu kandydatowi do dyskusji, że do sprawy można podchodzić poważnie, ale na luzie - chcę rozwiać obawy, że natrafi na jakiegoś super mistrza, przed którym tylko czapki z głów. Mnie daleko do mistrzostwa i na szczęście ciągle popełniam błędy. W nich moja nadzieja.
Jak tylko przeczytałem o Twojej historii z Minoltą, przyszło mi do głowy, aby napisać jakieś wspomnienie retrospektywne o mojej przygodzie z fotografią. To byłby w sumie kawał historii i coś w rodzaju pamiętnika fotoamatora, który przeszedł przez różne etapy „wtajemniczenia” od archaicznego analogu, do współczesnej cyfry. Moja wyobraźnia podpowiada mi, że aspekt techniczny, tak jak lubisz, byłby osią opowiadania. Nie byłaby to oczywiście encyklopedia, a migawka historyczna. Młodzi czytaliby to jak prehistoryczną bajkę o dinozaurach, a starsi przypomnieliby sobie swoje ścieżki. Miałbym chęć coś takiego zmontować, ale przydałaby mi się czyjaś zachęta, że warto. Warto?
Czy warto? Warto.
Na forum fotograficznym (w tym przypadku na części forum dotyczącą fotografii) rozmowy i teksty o fotografii na pewno znajdą odbiorców (nawet jak nikt nie skomentuje, nie odpowie słowem na to).
Moja historia to też kawał historii (nie pamiętam dokładnie od kiedy zacząłem fotografować ale można to liczyć w "grubych latach"). Zaczynałem od dalmierzowców i średnioformatowych aparatów, potem były lustrzanki i ... długo "broniłem się" przed cyfrą. Ale przyszedł czas na aparat cyfrowy również. A z minolt wiele aparatów nie miałem (jakoś nie zmieniam aparatu wraz z pojawieniem się nowego modelu) to były X-370s, 7000 AF, SPxi, 600si Classic. Naturalną koleją rzeczy przesiadka na cyfrę to Sony (ale to body, które mam obecnie to "dopiero" mój drugi aparat cyfrowy).
Opisuj swoją przygodę. Masz fajny styl opowiadania, który bardzo dobrze się czyta.
Dziękuję, przekonałeś mnie. Za kilka dni coś wstawię.