anuluj
Pokazywanie wyników dla 
Zamiast tego wyszukaj 
Czy miało to oznaczać: 

Dołącz teraz - stań się częścią naszej społeczności!

Mój obiektyw Sony SAL18135 (mocowanie A)

profile.country.PL.title
Mar_Jan
Doradca

Mój obiektyw Sony SAL18135 (mocowanie A)

Skoro poproszono mnie o napisanie czegoś o moich sprzętach od Sony, to na dziś przygotowałem opowiadanie o obiektywie SAL18135. Jeżeli osoba akurat czytająca ten tekst posiada go, to porówna sobie moje uwagi ze swoimi. A jeśli nie ma, to porówna sobie z tym, czym fotografuje.

 

Kupowałem go kilka lat temu, jako uzupełniające wyposażenie do Alfy-37, która w moim pierwotnym zestawie miała obiektyw SAL1855. Alfa-37 była sprzedawana w zestawach, albo z SAL1855, albo z SAL18135. Ja akurat trafiłem na ten pierwszy. Obecnie SAL18135 jest towarzyszem mojego drugiego „soniaka”, ILCA-68. O ILCA-68 napisałem co nieco w innym opowiadaniu, które ulokowałem w dziale o aparatach z wymiennymi obiektywami.

 

A zatem SAL18135 to typowy obiektyw kitowy. Bardzo dobry do wnętrz i na wycieczki, czy spacery. Spory zakres zooma wystarczy do większości ujęć. Dość dobry szeroki kąt pozwala na zdjęcia we wnętrzach mieszkań i ciasnych przestrzeniach urbanistycznych. Brzmi to może jak z reklamy, ale lata moich osobistych doświadczeń potwierdzają jego użyteczność. Obiektywem tym, podpinanym przez ostatnich kilka lat do dwóch moich lustrzanek, wykonałem, jak szacuję, dobrze ponad trzydzieści tysięcy zdjęć.

 

Jasność obiektywu. Nie narzekam na nią. Przypomina o sobie dopiero w trudniejszych warunkach oświetleniowych. I faktycznie, czasem mi tej jasności kapkę brakuje. No, ale….

 

Dobrze pracuje fokus, jest precyzyjny i szybki. Oczywiście, na te tysiące, tysiące zdjęć zdarzało się strzelenie pewnej liczby zdjęć niezbyt ostrych. Ale po pierwsze, zdarzało się to rzadko i nieregularnie, nie więcej niż kilka razy, na kilka setek zdjęć. A po drugie, jak się wydaje, wpływ na to miał, albo mój pośpiech w celowaniu do poruszającego się nagle obiektu (najczęściej ptaki), albo przypadkowy ruch aparatu podczas otwarcia migawki, albo spowodowany przeze mnie ruch aparatu już po „zafokusowaniu” (gdy fotografowałem z dość bliskiego dystansu). Remedium na te problemy to: spokój i brak pośpiechu oraz stabilna postawa fotografującego i… wprawna ręka. Sam obiektyw jest pod tym względem ok.

 

Silnik mechanizmu chodzi dość cicho, że w zasadzie go nie słychać, co przy zdjęciach w ogóle i tak nie ma znaczenia. Inaczej nieco jest przy filmowaniu, gdzie do dźwięku pochodzącego z filmowanego planu, może niekiedy dokładać się chwilowy, drobny szmerek silnika, co jednak mnie dotąd specjalnie nie przeszkadzało.

 

Zoom podczas obracania pierścienia daje stabilny, miękki opór, jak lubię. Zacięć nie wyczułem. Precyzja kadrowania zapewniona.

 

Pierścień ręcznego ostrzenia jest używany przez mnie niezmiernie rzadko. I albo w bardzo trudnych warunkach oświetleniowych, gdy autofokus już sobie nie radzi, albo w makro fotografii - i pod warunkiem, że aparat stoi na statywie.

Obiektyw posiada blokadę wysuwania tubusa. Bardzo cenne urządzenie, ale przydałoby się, aby przesuwka nieco więcej wystawała, przez co byłaby wygodniejsza w użyciu.

Przełącznik AF–MF jest ok. Nie zdarzyło mi się przypadkowe przestawienie.

 

Wyposażenie

 

Obiektyw fabrycznie został wyposażony w dwa dekielki (przedni i tylny) i osłonę przeciwsłoneczną. Jestem wielkim wielbicielem sznureczków zabezpieczających dekielek czołowy przed zgubieniem. Ale Sony dostarczył dekielek bez sznureczka. Nie szkodzi. Kupiłem zapasowy dekielek no-name i ten, już sznureczek posiada. Gdy, jakiś czas temu, pękł element sprężysty dekielka fabrycznego, dekielek ten zastąpiłem tym nowym, ze sznureczkiem, i tak już zostało. Ale potem i tak dokupiłem drugi dekielek ze sznureczkiem i trzymam, jako zapasowy, w torbie. Wszystkim zalecam to samo. W tym modelu obiektywu - rozmiar 62 mm.

 

Osłonę przeciwsłoneczną używam zawsze przystępując do sesji, ale głównie w celu stworzenia dodatkowej osłony mechanicznej dla czoła obiektywu. Muszę jednak o niej pamiętać i ją zdjąć, gdy zamierzam użyć podnoszonej lampy błyskowej, ponieważ górna część „tulipana” wchodzi w strumień światła lampy, co widać potem w brzegowej części kadru, jako spory łukowaty cień.

 

W gwincie czołowym obiektywu (62 mm) mam na stałe wkręcony filtr polaryzacyjny (to oczywiście wyposażenie kupowane oddzielnie). I jest w związku z tym pewien drobny problem. Otóż dla wygody operowania filtrem przydałoby się odpowiednie wycięcie w dolnej części osłony przeciwsłonecznej. Takie pożyteczne rozwiązanie widziałem u innego producenta i miałem okazję wypróbować. Miało ono jeszcze jedną zaletę, mianowicie palec nie mógł sięgnąć dalej niż brzeg pierścienia filtra, a to zabezpieczało szybkę filtra przed zabrudzeniem. Niestety osłona z SAL18135 takiego wycięcia nie ma i dlatego możliwe są przypadki zabrudzenia filtra palcem. Nie wpływa to oczywiście na moją ocenę obiektywu, ale sugeruję, aby Sony rozpatrzył wprowadzenie tego rozwiązania.

 

Nie ma róży bez kolców

 

I nie ma się, co dziwić. Ta róża, której zalety wyżej opisywałem, ma też i kolce. Jak każda róża. W dalszej części spróbuję opisać te kolce i sposoby na to, aby się nie pokłuć. A konkretnie, te niechciane efekty - niedoskonałości konstrukcyjnych obiektywów, jakie nas niepokoją, to aberracje i dystorsje. Nie jest moim celem robienie wykładu z optyki, bo inni to już zrobili. Chcę jednak przybliżyć czytelnikowi problemy, z którymi spotkałem się w trakcie korzystania SAL18135 i jak sobie z nimi poradziłem.

 

Obecnie spotykane precyzyjne konstrukcje obiektywów, mające uwolnić nas od niedoskonałości optyki, wymagają ostrych reżimów technologicznych. A to kosztuje. Są więc obiektywy i obiektywy. Pierwsze są drogie, a drugie bardzo drogie. Dopiero na tym tle można sensowniej spojrzeć na obiektyw, którym, albo już dysponujemy, albo, który mamy dopiero w planach zakupowych.

 

Aberracje

 

Aberracje chromatyczne (kolorowe zabarwienia krawędzi detali) oraz aberracje sferyczne (rozmycie szczegółów) – w SAL18135 przy znacznym powiększeniu obrazu na monitorze zauważyłem jedne i drugie.

 

Aberracje chromatyczne

 

W moim SAL18135, aberracje chromatyczne faktycznie występują, ale w stopniu, jak na mój gust, stosunkowo niewielkim i pozwalającym optymalnie sobie z nimi poradzić.

Widoczne są przede wszystkim w narożnikach obrazu, a poza tym w miejscach mocno kontrastujących (np. gałązki drzew na tle jasnego nieba), ale widać je wyraźniej, jak już wspomniałem, tylko przy powiększeniu obrazu.

 

A jak już gdzieś aberrację chromatyczną dojrzę, mam w zasadzie jeden sposób: dokonanie korekty przy użyciu programu komputerowego, który ma wbudowane narzędzie do jej zminimalizowania. Stosowany przeze mnie do korekt program RawTherapee dość dobrze sobie z tym radzi. Ale tak, jak to z lekarstwami bywa, nie wolno przesadzać, bo zbyt mocne użycie suwaka przynosi skutek przeciwny zamierzonemu. Skala suwaka jest spora, ale dla optymalnego efektu wystarczy niewielki ruch.

 

Aberracje sferyczne

 

Aberracje sferyczne w moim SAL18135 są bardzo słabo widoczne, jedynie przy powiększeniu małych fragmentów narożników obrazu. Są w tym stanie właściwie (wg mnie) do pominięcia. I jeszcze jedno: ujawniają się najmocniej przy liczbie F wynoszącej 3,5. Przy następnej, zwiększonej wartości liczby F, aberracja sferyczna zaczyna zanikać, czyli problemu właściwie nie ma. Także przypatrując się obrazowi przy najdłuższej ogniskowej SAL18135, problemu aberracji sferycznej nie zauważyłem, ale ta ocena jest trochę mniej miarodajna, ponieważ ja nie wykonuję wielu zdjęć na ogniskowej 135mm. A „nie zauważyłem” nie oznacza „nie ma”.

 

Chcę zaznaczyć, że moje powyższe oceny obu typów aberracji opierają się na bezpośredniej obserwacji na ekranie monitora zwykłych zdjęć z sesji plenerowych. To oczywiście nie jest dokładna metoda testowania, ale przy ocenie efektów mojego fotografowania, chcę kierować się rozsądkiem, tzn. oceniam to, co dostrzegam w dostępnych mi codziennych warunkach. Laboratoryjne badanie pozwoliłoby jedynie dokładniej wskazać stopień i miejsca aberracji (także dystorsji). Może coś o tym krótko napiszę innym razem.

 

Dystorsja

 

To ten drugi rodzaj kolców różanych. Aby zobaczyć dystorsję nie potrzeba obrazu powiększać. Dystorsja może objawić się na obrazie dwojako, prostokąt obiektu będzie albo figurą rozdętą, albo wklęsłą. Ta pierwsza nosi nazwę dystorsji „beczkowej”, ta druga „poduszkowej”. I jeśli się już objawi na obrazie, jedynym i bardzo skutecznym sposobem, jest odpowiedni korekcyjny program komputerowy. Wspomniany przeze mnie, darmowy RawTherapee jest w tym świetny. Wystarczy jeden ruch suwaka.

 

W moim SAL18135 najczęściej zauważana przeze mnie dystorsja, i w postaci beczkowej, występuje przy najkrótszej ogniskowej, czyli 18 mm. A jest to ogniskowa, którą stosuję dość często. Gdy szeroki kąt obejmie np. fotografowane budynki, krawędzie ścian budynku, lub zarys dachu, ale i prostokątne figury drzwi - to linie te będą widziane, jako poduszkowe. Gdyby zdjęcie było wykonywane przy przechodzeniu przez ogniskową ok. 22-24 mm, dystorsja stopniowo zanikałaby, by gdzieś w okolicach 28-30 mm zacząć lekko przechodzić w poduszkową. Dalej wartość dystorsji nadal zmienia się naprzemiennie: efekt poduszkowy przechodzi w beczkowy i odwrotnie. Oczywiście ta zmiany nie przypominają pełzającego węża. Te krzywizny są niewielkie, ale zauważalne. Jeśli kogoś to interesuje jak ustaliłem te wartości ogniskowych, to wyjaśniam. Obrabiając zdjęcia w RawTherapee widzę dane exif, a w nich długość ogniskowej użytej do tego zdjęcia, a na obrazie widzę rodzaj dystorsji do usunięcia. Ruszenie suwaka w lewo niweluje „beczkę”, w prawo niweluje „poduszkę”. Przy setkach i tysiącach zdjęć można dojść do niezłej wprawy, co i jak ruszyć.

 

Korektę wykonywałem zawsze „na oko” i było to zupełnie wystarczające. Są oczywiście nowoczesne sposoby na automatyczną korektę, ale wymagają one zastosowania określonego programu i pliku korekty *.lcp (lens correction profile) dla konkretnego obiektywu. Ostatecznie porzuciłem pomysł z korektami automatycznymi, bo w RawTherapee wystarczy sekunda na ręczne ruszenie suwaka i po kłopocie. A poza tym dłuższy o chwilkę kontakt z obrabianym obrazem jest dla mnie dalszym ciągiem wspomnień z wyprawy. I tak podsumować mogę na koniec problem dystorsji w SAL18135 – jeden ruch suwaka i po kłopocie.

 

I jeszcze jedna uwaga. Z doświadczenia wiem, że fotograficzna tematyka np. przyrodnicza, gdzie obrazy z zasady pozbawione są linii prostych – jest w praktyce wolna od widzialnego problemu dystorsji. Jeśli bowiem obiektyw wykazuje jakąś dystorsję, to na obrazie z kwiatkami w prawdzie ona także będzie, ale po prostu nie rzuci się w oczy, co znaczy, że można ją albo pominąć, albo usunąć, a wybór należy do fotografa. Zupełnie odmiennie sprawa wygląda w przypadku fotografowania architektury i wnętrz, czyli wszędzie tam, gdzie linie (odcinki) proste są jednym z widocznych elementów kompozycji. Dla oka wrażliwego na harmonię kształtów - dystorsja potrafi czasem mocno zepsuć efekt, ale na szczęście jest całkowicie naprawialna.

 

Podsumowanie

 

Nie stawiam stopni, jak w szkole. Za ocenę niech po części stanie liczba zdjęć, którą wykonałem bezusterkowo tym obiektywem. A uwzględniając skuteczność sposobów na ominięcie problemów technicznych, które przedstawiłem wyżej, akceptuję ten obiektyw, jako mój podstawowy, jako ten, który uczestniczy w procesie dostarczenia mi ogromnej przyjemności fotografowania i późniejszego zanurzania się we wspomnieniach. To przecież dla tych kolorowych wspomnień fotografuję.

4 ODPOW. 4
profile.country.PL.title
Sony_Poland_Team
Community Team

Zachęcamy do dzielenia się opiniami.

 

Pozdrawiamy, zespół Sony

profile.country.PL.title
Artur_Boguslawski
Użytkownik

No i dołączę do dyskusji...

Potwierdzę recenzję kolegi, jest to jeden z najbardziej uniwersalnych obiektywów.

Szeroki zakres ogniskowej nadaje mu dosyć uniwersalny charakter.

Śmiało zrobisz nim od panoramy (zakładam ręczne składanie z kilku zdjęć na tzw. zakładkę) do całkiem przyzwoitego zbliżenia.

Zwiedziłem z nim kilka krajów i nigdy mnie zawiódł, z A-77II.

Nie jestem zwolennikiem wymiany obiektywów "w terenie" więc preferuję ten obiektyw ze względu na jego uniwersalny zakres ogniskowych.

 

Odnośnie "zniekształceń" no cóż... są i będą ale do ich eliminacji są odpowiednie programy.

Robiąc zdjęcie należy je troszkę "przewidzieć" i skadrować odrobinę szerzej aby móc wyrównać błędy obiektywu.

W mojej ocenie odkształcenia zmniejszają się wraz z odległością od fotografowanego obiektu.

 

Czego mi brakuje to troszkę światełka... szczególnie przy gorszych warunkach oświetlenia.

Chociaż nie demonizowałbym tego problemu. Można to skorygować na kilka sposobów, ale nieraz nieidealne zdjęcia mają też swój klimat i oddają więcej niż te przepuszczone i wymodelowane w dowolnym programie graficznym. Zdjęcie to nie tylko technika, ale też... emocje i to coś co chcesz nim pokazać.

 

Obiektyw ten dobrze współpracuje z lampą błyskową (korekcja pozycji żarnika).

profile.country.PL.title
Mar_Jan
Doradca

Dziękuję za dołączenie do dyskusji. Tutaj rzadko w ogóle ktoś wpada, a szczegółnie na dyskusję z prawdziwego zdarzenia. Ale to jest chyba taka przypadłość tego miejsca. Stąd witam serdecznie każdego wędrowca, który to zechce się zatrzymać na chwilę i wypełnić tę pustkę swoim słowem.

Ale co do meritum. Tekst, który napisałem o obiektywie SAL18135, blisko rok temu, w zasadzie nie stracił na aktualności, z wyjątkiem kwestii tego, jak sobie radzę z dystorsją. A że w obróbce zdjęć moim faworytem jest RawTherapee, to wraz z wersją 5.3 pojawiła się możliwość skorzystnia z filtrów korekcji obiektywów dla ogromnej liczby marek i modeli. Wspomniany SAL18135 też tam jest. Poprzednio wystarczało w zasadzie ruszyć suwak i było po dystorsji, ale trzeba było uważać, aby nie przefajnować. A jak pisałem, dystorsja miała zmieniającą się postać w zależności od zmieniającej się ogniskowej. Ale teraz program po pierwsze sam rozpoznaje markę i model aparatu, a ja z listy wybieram obiektyw i korekta leci sama, bo przecież z danych Exif aplikacja zna wartość ogniskowej. Tym samym RT nadrobił dystans w tym przedmiocie do Lightrooma. Choć na dobrą sprawę przyspieszenie wykonania korekty dystorsji nastąpi dopiero wtedy, gdy korekta dokona się automatycznie. Na razie tak nie jest, więc zysk na czasie jest nieco iluzoryczny.

profile.country.PL.title
Artur_Boguslawski
Użytkownik

Toszkę możliwości tego szkiełka wrzuciłam do galerii zdjęć (Indie, kochasz lub nienawidzisz).

Do trybu WYCIECZKA jest naprawdę rozsądnym wyborem ze względu na swoja uniwersalność.

 

Reszta to patrzenia, technika oraz chwycenie tej chwili.

Ja ostatnio przy obiektach statycznych przerzuciłem się na:

Seryjne z korektą ekspozycji.

Ale sami wiecie, że podstawą do zdjęć jest światło i to jest połowa sulcesu.